Wilczym tropem

Po raz piąty w moim mieście odbył się bieg Tropem wilczym, zapisałam się na niego jakiś miesiąc wcześniej i szkoda było rezygnować. Taki krótki dystans a ja padałam na łeb na szyję, grypa i zapalenie oskrzeli jednak dały o sobie znać. Źle mi poszło i byłam wykończona a to były nie całe  2 km. Jest już koniec marca a ja ani razu nie trenowałam od 26 lutego bo ciągle mnie coś bierze. Zapisaliśmy się z mężem na półmaraton w maju i zastanawiam się jak ja dam radę, czy zdążę się przygotować.
Mam nauczkę, po chorobie trzeba jednak dać sobie więcej czasu na odpoczynek i regenerację.

Komentarze